Lwów na weekend. 8 nieoczywistych miejsc, które powinieneś zobaczyć

Lwów to najchętniej odwiedzane przez Polaków ukraińskie miasto. Nic dziwnego – znajduje się blisko granicy naszego kraju, do 1945 roku leżało na terenie Polski. Dawniej ważny ośrodek naukowy i kulturowy dla naszego kraju, dziś spełnia tą samą funkcję dla Ukraińców. Jedni przyjeżdżają tu z ciekawości, inni z sentymentu, poszukując śladów polskości. Bez względu na cel – warto! Dzisiejszy Lwów to historyczna mieszanka przenikających się kultur, smaczna, nie tylko ukraińska kuchnia a także żywy skansen Związku Radzieckiego, który uwydatnia się m.in. w zabytkowej motoryzacji, której pełno na brukowanych ulicach. 

Lwów na weekend. Dwa dni to za mało?

We współczesnym Lwowie nie sposób się nudzić. Z jednej strony ogromna ilość zabytkowych kamienic i bogato zdobionych cerkwi w centrum, z drugiej ciągnące się po horyzont osiedla zaniedbanych chruszczowek (bloków z wielkiej płyty), powstałych w czasach radzieckich.

Znajdą tu dla siebie miejsce poszukiwacze wciąż jaskrawo widocznych śladów polskości, a także fascynaci poradzieckich klimatów, stawiający pierwsze kroki w tym świecie. Od pewnego czasu Lwów zasłynął również z dobrych knajp, w których za relatywnie niewielkie dla nas pieniądze można skosztować potraw typowych dla ukraińskiej kuchni (ale także gruzińskiej, ormiańskiej, żydowskiej… polskiej!).

Nie będzie o rynku i pięknych kamienicach

Więc… Co warto zobaczyć we Lwowie? Jakie atrakcje oferuje Lwów? Czy zdajesz sobie sprawę, że w tym mieście znajduje się niemal 50% zabytków całej Ukrainy? W internecie roi się od powielanych przez blogerów relacji z pobytu w stolicy Galicji. Za jednym kliknięciem w googlach dowiesz się, które miejsca we Lwowie są najpopularniejsze, gdzie zjeść, które cerkwie odwiedzić. Ja postanowiłem nie karmić swoich czytelników kolejnym trywialnym opisem kamienic lwowskiego rynku – przedstawię Ci miejsca znane, ale nie do końca oczywiste. Tym bardziej, jeśli odwiedzasz Lwów po raz pierwszy. Gdy już zaliczysz wszystkie sztampowe atrakcje i zabytki, popełnisz słodkie selfie przed operą na Prospekcie Swobody, udaj się choć w jedno z polecanych przeze mnie miejsc. A może pójdź tam zamiast…? 🙂

Gaj Szewczenki – skansen nie tylko na spacer

Już na wstępie, zanim się dobrze zaaklimatyzujesz we Lwowie, proponuję Ci wypad poza centrum. Na zalesionych wzgórzach, górujących nad wschodnią częścią miasta, znajduje się skansen tradycji i kultury zachodniej Ukrainy. Na 50 hektarach znajdziemy kilkadziesiąt budynków z XVII i XIX wieku – drewniane chaty kryte strzechą, szkoły, kuźnie, a nawet reprezentacyjne cerkwie. Budynki wewnątrz są w pełni wyposażone – w szkołach jest zaaranżowana na tamte czasy klasa z ławkami i tablicą, w środku chat nie brakuje mebli, przedmiotów codziennego użytku. Każdy budynek ma swojego opiekuna ubranego w ludowy strój, który dogląda obiektu, dba o porządek wewnątrz. Najczęściej jest to poczciwa babcia, z którą można także zamienić kilka słów – próbujcie po polsku! 🙂

Skansen podzielony jest na sektory, a każdy z nich przedstawia konkretne regiony zachodniej Ukrainy. Obszar parku jest spory, a teren pofałdowany – w ciepły dzień można się zmęczyć. Na spokojne obejście całego terenu potrzeba ok. trzech godzin. Gaj Szewczenki to żywy skansen nie tylko na spacer – organizowane są tutaj cyklicznie różne wydarzenia historyczne oraz inscenizacje, niektóre chaty są przerobione na karczmy z daniami ukraińskiej kuchni, a w zabytkowych cerkwiach regularnie odbywają się nabożeństwa.

Bilet wstępu kosztuje 30 UAH (ok. 5 zł)
Godziny otwarcia: codziennie, 9:00-20:00
Więcej informacji znajdziecie na stronie skansenu (jest wersja polska)

Dojazd:
Skansen „Gaj Szewczenki” znajduje się przy ul. Чернеча Гора 1 (czernecza hora 1).
Najlepiej dojechać tutaj z centrum tramwajem linii 2 lub 7, wysiąść na przystanku Шевченківський Гай (Shevchenkivskyi Hai) przy skrzyżowaniu ulic Miecznikowa i Łyczakowskiej. Stąd udajemy się na północ ulicą Krupiarską, wspinając się cały czas pod górę. Gdy ulica się kończy wchodzimy po schodach, następnie, po dojściu do utwardzonej drogi, skręcamy w prawo. Chwilę później wita nas wielki monument Tarasa Szewczenki, a zaraz za nim jest wejście do parku. 









Park Wysokij Zamok – z widokiem na miasto

Jeśli po skansenie jeszcze wam mało lasów i górek, udajcie się teraz nad korony drzew 😉 to znaczy…  do parku Vysokij Zamok (Високий замок), który znajduje się w tym samym kompleksie wzgórz co Gaj Szewczenki. Właściwie nazwanie parkiem tego miejsca to nobilitacja, całość przypomina bardziej nieudaną próbę zagospodarowania terenów leśnych na potrzeby mieszkańców.

Dziki charakter nie obejmuje Kopca Unii Lubelskiej, który jest tłumnie odwiedzany przez turystów. I prawidłowo, bo widok na miasto jest z niego naprawdę urokliwy. Ale w Vysokim Zamku bez trudu znajdziemy inne wzgórza, z których będziemy mogli cieszyć się panoramą miasta w samotności. Poszukaj na spontanie ścieżki prowadzącej do góry, a na pewno trafisz na jedno z nich! Planując Lwów na weekend, nie zapomnij o tym miejscu.



Cmentarz Łyczakowski

Zrewitalizowany Cmentarz Orląt Lwowskich to miejsce, w które wielu turystów przyjeżdżających do Lwowa kieruje swoje kroki w pierwszej kolejności. Konieczność odwiedzenia go nie podlega dyskusji, jednak jest on tylko częścią dużego cmentarza Łyczakowskiego, który jest najstarszą lwowską nekropolią. A na nim leży wielu zasłużonych Polaków – m. in. Maria Konopnicka, Stefan Banach, Seweryn Goszczyński. Dodatkowo warto pochodzić wzdłuż alejek cmentarza, niekoniecznie poszukując grobów znanych pisarzy. Znajduje się tu wiele starych pomników, część z nich, pokryta drobną warstwą mchu, zdaje się być zapomniana. Spoglądając na daty wyryte na kamiennych płytach zastanawiam się, czy spoczywająca osoba ma w ogóle jeszcze kogoś bliskiego. Pięknym zwyczajem jest zapalanie świeczki na jednym z zapomnianych grobów.

Dotknięte upływem czasu rzeźby aniołów i Matki Boskiej, skąpane w półmroku, zadrzewione aleje i położenie na pagórkowatym terenie czynią cmentarz Łyczakowski miejscem szczególnie klimatycznym i fotogenicznym.

Na cmentarz Łyczakowski (oraz będący jego częścią cmentarz Orląt Lwowskich) obowiązują bilety wstępu. Choć moim zdaniem pobieranie opłaty za wstęp na cmentarze i do kościołów jest nieetyczne – warto ją uiścić. Brama główna znajduje się przy ulicy Miecznikowa, jest otwarta codziennie, w godzinach 9:00 – 18:00.

Dojazd:
Bezpośrednio do bramy głównej cmentarza można dojechać tramwajem linii 7 z centrum. Wysiąść należy na przystanku Miecznikowa.

 






Pchli targ

Interesujące miejsce dla entuzjastów historycznych i poszukiwaczy polskich śladów dawnego Lwowa. Na jednym z placyków starego miasta każdego dnia zbierają się drobni handlarze, posiadający w swej ofercie rozmaite przedmioty minionych czasów. Znajdziesz tu bardzo dużo książek, także w języku polskim.

Pchli Targ znajduje się na placu przed Cerkwią Uspeńską, u zbiegu ulicy Ruskiej i Podwalnej.

Natomiast jeśli poszukujesz więcej regionalnych pamiątek, odwiedź bazar z pamiątkami przy ul. Łesi Ukrainki (niedaleko Prospektu Svobody). Znajdziesz tam stragany z prawosławnymi ikonami, kufle do piwa z wyrytym herbem Lwowa, mnóstwo mniej lub bardziej ciekawych gadżetów związanych z miastem i całą Ukrainą (w ostatnich czasach także antyrosyjskich – np. papier toaletowy z Putinem). Na bazarze można kupić również wszelakie dzieła sztuki, a nawet mundur żołnierza Armii Ukraińskiej – ceny jednak są zawrotne.

Pchli Targ przed Cerkwią Uspeńską.

Antyputinowskie gadżety na bazarze z pamiątkami.


Lwowskie podwórka kamienic

Spacerując uliczkami śródmieścia nie wahaj się zajrzeć w podwórka. Wejdź w otwarte bramy, obejrzyj dziedzińce reprezentacyjnych kamienic od wewnętrznej strony. Niech Cię nie zwiodą podniszczone fasady budynków – mała szansa, że wewnątrz czai się na Ciebie banda dresiarzy 😉 Po kilku wycieczkach do Lwowa z powodzeniem mogę stwierdzić, że czuję się w tym mieście całkiem bezpiecznie.










Krakowskij Rynok – największy lwowski bazar

Byłeś kiedyś na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie? Mówię o czasach gdy przestał już być stadionem, a pełnił funkcję największego w Polsce targowiska. Pamiętasz to miejsce, klimat, jaki tam panował? Za czasów młodości moich rodziców można było tam dostać wszystko.

Na terenie byłego ZSRR, od Lwowa po Władywostok, takie bazary były podstawą handlu w każdym mieście. Co ja mówię, że były – są nadal! Przy ulicy Bazarnej we Lwowie znajduje się jeden z nich. Wbrew powszechnej opinii, na większości ukraińskich bazarów jest ład i porządek. Obowiązuje jasny podział na strefę przemysłową i spożywczą, a alejki podzielone są tematycznie. Tu część motoryzacyjna i rowerowa, tam sanitarna. Obok alejka dla majsterkowiczów, dalej obuwie i ciuchy. W tych ostatnich niestety nie znajdziesz zbyt wiele ukraińskich produktów, fala tanich, chińskich tekstyliów zalała rynek już dawno. W dziale przemysłowym ja upatrzyłem sobie parę gadżetów do swojej Łady 🙂 natomiast Tobie polecam wizytę w dziale spożywczym, gdzie znajdziesz świeże warzywa i owoce, pyszne białe sery i mnóstwo lokalnych przysmaków.


Wesołe miasteczko

Betonowy pyszczek małpki pomalowany olejną farbą jakoś tak dziwnie się patrzy.

Pierwszy raz trafiłem w to miejsce przez przypadek zimową nocą, wyglądało upiornie. Jakbym w jednej chwili przeniósł się w czasy Sajuza. Postawiłem sobie za cel sprawdzenie wiosną czy wszystkie atrakcje.

W lwowskim wesołym miasteczku jest wszystko, co potrzeba. Diabelski młyn (do złudzenia przypominający ten z Prypeci), elektryczne, iskrzące samochodziki. Przypominają się najlepsze lata dzieciństwa 🙂 niestety podczas naszej wizyty (w maju) nie wszystkie atrakcje są już uruchomione, choć podobno latem park rozrywki działa na pełnych obrotach.

Dojazd:
Do wesołego miasteczka i okalającego go parku dojedziemy tramwajem 1 (tylko w kierunku dworca), 3, 5, 7, 9 (tylko w kierunku Rynku), 11. Wysiąść należy na przystanku Park Kultury i udać się w kierunku południowym pod górę, ul. Bułgarską. 

 









Sychów – szare blokowisko

Odkąd zacząłem świadomie podróżować, odwiedzając każde miejsce na świecie staram się zejść z utartego, turystycznego szlaku i trafić w dzielnicę, w której na co dzień żyją zwykli ludzie. W przypadku Lwowa kontrast między odrestaurowanym centrum a dzielnicami mieszkalnymi jest znaczący. Nic dziwnego – obie części miasta powstały w różnych okresach. Oddalając się od historycznego centrum w mgnieniu oka zabytkowe kamienice zastępują szare bloki, które nie są tak stare, na jakie wyglądają. Szerokie prospekty ciągną się kilometrami, bezpośrednio wzdłuż nich krzykliwie kiczowate pawilony handlowe, bloki dopiero na drugim planie, w pewnej odległości od ulicy. Wchodząc w głąb osiedla dostrzegamy mnóstwo oldschoolowych aut, które w naszej rzeczywistości są trudne do nabycia. Na parkingu stoją stare Wołgi, Zaporożce, Moskwicze oraz niezliczona ilość Ład.

Największe lwowskie blokowisko to Sychów (Сихів). W tej jednej dzielnicy mieszka niemal 150 tys. osób, czyli 1/5 populacji całego Lwowa.

Przy okazji zapraszam do swojego wpisu o zabytkowej motoryzacji na Ukrainie – która wciąż jest powszechnie obecna w przestrzeni publicznej 🙂

Dojazd:
Do Sychowa najlepiej się dostać trolejbusem linii 25 z przystanku Shota Rustaveli (Шота Руставели), przy skrzyżowaniu ulicy Shota Rustaveli i Zielonej. Należy jechać w kierunku pętli Pr. Czerwonej Kaliny i wysiąść na jednym z końcowych przystanków.

Od niedawna można tam także dojechać tramwajem linii 2 lub 8 po świeżo otwartej trasie. W 2 należy wsiąść na przystanku przy Rynku, w 8 na placu Soborna. Jedziemy na południe, w kierunku pętli vul. Bernadskogo (Вул. Вернадського). 

 





Po Lwowie wciąż porusza się sporo starych trolejbusów marki Skoda – kursują także na Sychów.

Podziwiaj Lwów z okna tramwaju!

Choć po lwowskich torowiskach nie kursuje żadna turystyczna linia, podróż tramwajem po zabytkowym śródmieściu umożliwia dość dobre zapoznanie się z miastem. Z okien powoli snującego się wagonu dostrzeżemy najważniejsze zabytki Lwowa – zaczynając od dworca kolejowego, przez kilka kościołów i cerkwi (m.in. cerkiew Uspeńska), Operę Lwowską, miejski Arsenał, niezliczoną ilość zabytkowych kamienic, kończąc na Rynku Starego Miasta. 

Polecam okólne linie 1 lub 9, które rozpoczynają swoją trasę przy głównym dworcu (Головний залізничний вокзал) i objeżdżają całe stare miasto naokoło, przejeżdżając w jednym kierunku przez Rynek. Aktualny schemat linii tramwajowych znajduje się tutaj.


Jeśli chcesz zarezerwować oryginalny nocleg we Lwowie, możesz założyć konto na portalu Airbnb korzystając z mojego linku. Otrzymasz zniżkę 100 zł na pierwszą rezerwację, a ja drobną prowizję za polecenie 🙂

Jak dojechać do Lwowa z Polski?

Opcji jest multum. W czasach, kiedy zacząłem podróżować na Ukrainę (2007 rok), najtańszym i najszybszym sposobem było przekroczenie granicy pieszo (w Medyce funkcjonuje jedyne przejście między Polską a Ukrainą, gdzie dozwolony jest ruch pieszy). Dojeżdżamy do granicy w Medyce busem z Przemyśla (odjeżdżają co kilkanaście minut z placu przed dworcem kolejowym). Następnie przejście granicy pieszo, a po ukraińskiej stronie łapanie marszrutki bezpośrednio do Lwowa na dworzec kolejowy. Kolejki na pieszym przejściu przez granicę były spore, mimo to staliśmy zazwyczaj max. 2h (co jest dobrym wynikiem w porównaniu do czasu oczekiwania na przejściu samochodowym). Obecnie ponoć kolejki są znacznie mniejsze, ze względu na sytuację polityczną na wschodzie Ukrainy i mniejszą ilość przemytników, wobec czego ta opcja dojazdu do Lwowa z Polski jest nadal atrakcyjna.

  • Autobusem:
    Najpopularniejszy i najtańszy sposób na dojazd do Lwowa. Oferta połączeń autobusowych ulega ciągłej zmianie – swoje połączenia oferują m.in. PKS Polonus, Ecolines, Sindbad, Leoexpress. Polecam sprawdzać aktualne oferty na poszczególnych stronach przewoźników, lub w porównywarce połączeń (klik). Autobusy do Lwowa kursują m.in. z Warszawy, Krakowa, Poznania, Katowic, Szczecina, Wrocławia, Lublina.
    Przykładowo, cena na trasie Warszawa – Lwów z miesięcznym wyprzedzeniem waha się w granicach 65-85 zł w jedną stronę.Podróż autobusem niestety wiąże się z oczekiwaniem na granicy, które może trwać nawet 3 godziny. Pasażerowie proszeni są o opuszczenie autobusu wraz z bagażami, które w pomieszczeniu celnym są prześwietlane skanerem. W tym czasie autobus jest dokładnie sprawdzany przez pracowników.
  • Pociągiem:
    Z Przemyśla wygodnie można się dostać do Lwowa pociągiem (czas przejazdu ok. 3 h wraz z postojem na granicy). Raz dziennie kursuje skład osobowy kolei ukraińskich, którego cena wynosi ok. 6€ od osoby (stan na luty 2018). Bilet możemy kupić w kasie międzynarodowej PKP.
    Ponadto do Lwowa kursują pospieszne pociągi pasażerskie z Warszawy, Opola, Krakowa, Wrocławia. Ceny są różne (w zależności od okresu, w jakim kupujemy bilet i wybranego miejsca), wahają się od 100 do 300 zł za osobę w jedną stronę. Więcej informacji znajdziesz na stronie PKP Intercity.
  • Samolotem:
    To korzystna i relatywnie niedroga opcja. Do Lwowa możemy dolecieć krajowymi liniami LOT z Warszawy, ale także z Bydgoszczy lub Szymanów (Olsztyn). Standardowa cena za lot w obie strony to ok. 400-500 zł. Z mniej popularnych lotnisk koszt biletu może wynieść nawet 100 zł w jedną stronę (!) Polecam sprawdzać promocje na stronie przewoźnika lub przeglądać wyszukiwarkę tanich lotów.
    Ponadto z Gdańska, Katowic i Wrocławia możemy do Lwowa dolecieć z przewoźnikiem Wizz Air.
  • Samochodem:
    Na pewno wygodnie, choć niekoniecznie najszybciej. Jeżeli Twoim celem jest wyłącznie Lwów, raczej odradzam tę opcję. W przypadku, gdy masz więcej czasu i planujesz zapuścić się w dalsze rubieże Ukrainy, wybór tej opcji transportu ma większy sens. Ze Lwowa możesz wyruszyć w głąb kraju, zwiedzić oddalone o 100 km od miasta Karpaty – pamiętaj tylko, że im dalej od głównych szlaków, tym drogi gorsze.Przede wszystkim zastanów się, którym przejściem chcesz przekroczyć granicę między Polską a Ukrainą. Stanowczo odradzam Medykę – jest znana z największych kolejek do odprawy celnej. Niestety na kolejki na granicy nie ma reguły – ich długość jest zależna od dnia, ilości pracowników i chętnych do przekroczenia granicy, a nawet danej zmiany pracującej na przejściu. Można sugerować się stroną prognozującą kolejki na granicy (klik), choć w praktyce może mieć mało wspólnego z rzeczywistością.Mimo wszystko raczej polecam mniejsze przejścia (Zosin, Dołhobyczów, Krościenko) – tam jest mniejsza szansa, że utkniecie w kolejce na długie godziny.

Główne źródło utrzymania bloga to mój własny portfel. Aby móc dalej realizować swoje marzenia, założyłem konto na Patronite. Jeśli uważasz treści na blogu i vlogu za wartościowe, możesz dołożyć od siebie skromną cegiełkę. W grupie siła! 🙂

Zobacz także:

Budapeszt – nietypowe atrakcje
Moskwa. Przytłaczający magnetyzm rosyjskiej stolicy
Ukraina: Lipniażka – opuszczone miasto
Portugalia: Porto – w labiryncie brukowanych uliczek
Ukraina: Łuck – 35 lat za kółkiem trolejbusu
Ukraińskie Zakarpacie na rowerze

15 komentarzy do wpisu „<b>Lwów na weekend. 8 nieoczywistych miejsc, które powinieneś zobaczyć</b>”

  1. Jeżeli chodzi o loty to jest jeszcze Wrocław. Lata Wizzair i za na prawdę nieduże pieniądze, 100 – 150 zł, możemy kupić przelot w obie strony.

    Odpowiedz
  2. Uwielbiam Lwów! To jedno z najbardziej klimatycznych miast, jakie do tej pory widziałam. Moim ulubionym miejscem jest wspomniany przez Ciebie Gaj Szewczenki – tamtejszy skansen wart jest uwagi! Mieliśmy tylko rzucić na niego okiem, a skończyło się na obejrzeniu każdego budynku, zajrzeniu w każdy możliwy kąt 😉 Szczególnie pięknie Gaj prezentuje się w słonecznie dni jesienią – pozwolę sobie zaprosić do mojej październikowej relacji: https://podrozowisko.pl/europa/ukraina/weekend-we-lwowie-muzeum-architektury-ludowej-i-zycia-codziennego/

    Odpowiedz
  3. Mała poprawka – są dwa pociągi z Przemyśla ( oba do Kijowa przez Lwów), cena 20-30zł (zależnie od kursu euro). Jest jeszcze trzeci, wieczorny do Odessy. Ten jest nieco droższy, bo za odcinek do Lwowa płacimy ok. 50zł.

    A tak poza tym to świetne, kompleksowo opracowany temat podróży na Ukrainę (i nie tylko) Szacun!

    Odpowiedz
  4. Jeśli chodzi o Gaj Szewczenki, to naprawdę urokliwe miejsce i warto je zobaczyć. Najlepiej zarezerwować sobie w tym celu cały dzień. Zapamiętam je na długo. Jednak, pod dachem łemkowskiej chaty wypatrzyłam zrobiony z szyszek napis UPA. Dla mnie, jako Polki było to porażające.

    Odpowiedz
  5. Bajeczne miejsca! Jest motywacja aby wrócić na kilka dni i dokładnie pozwiedzać dzielnice mieszkalne oraz peryferia. Bardzo ciekawie wygląda gaj Szewczenki i nie dziwię się, że umieściłeś go na gorze listy.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.