Islandia, czy Antarktyda? Wzdłuż brzegów Jökulsárlón i Fjallsárlón

Wzniosły lodowiec Vatnajökull jest położony w południowej części Islandii, około 330 km od Reykjaviku. Z jego roztapiających się części utworzyły się jeziora, wokół których panuje klimat niczym na Antarktydzie. Odwiedzamy laguny lodowe Jökulsárlón i Fjallsárlón, w których wodach dryfują liczne góry lodowe, finalnie wypływające na szerokie wody oceanu.

Oko w oko z największym lodowcem Islandii

Majaczące kształty Vatnajökull pojawiają się gdzieś w oddali od kilkudziesięciu kilometrów. Biała czapa potężnego lodowca wyłania się zza widnokręgu, by po chwili schować się za skalistym wzgórzem. Dopiero w okolicy parku Skaftafell decydujemy się na bliższe spotkanie. Zjeżdżamy z głównej drogi na szuter w kierunku punktu widokowego Svinafelljokull. 4 kilometry dalej parkujemy rowery i udajemy się na krótki spacer.

Szutrowa droga do Svinafelljokull.

Fragment lodowca Vatnajökull, wcinający się w ląd.

Nasze jedyne wspólne zdjęcie 😉 Od lewej: Marcin, Marysia, Paweł, Ja, Ania.

 Bezlitosne słońce przeobraża brudny lód w wodę o beżowym kolorze.

Największy na Islandii lodowiec zajmuje 8100 km² , czyli około 8% powierzchni całej wyspy. Jego pokrywa lodowa w niektórych miejscach osiąga grubość nawet kilometra! Miejsce, w którym jesteśmy, robi ogromne wrażenie – choć to tylko jeden z wielu jęzorów lodowca wcinający się w ląd. W oddali wyrastają pokryte śniegiem góry. Marzy mi się kiedyś trekking z przewodnikiem po lodowcu…

Za skałami jesteśmy osłonięci od wiatru, więc bierzemy się za organizowanie posiłku. Napawamy się niesamowitym widokiem zamarazniętej bryły i delikatnych obłoków przesuwających się w oddali poniżej linii gór. Nasz spokój burzy parkujący autokar, z którego w mgnieniu oka wylewa się wycieczka chińskich turystów uzbrojonych w selfie-sticki i podobne atrybuty. Do tej pory wokoło kręciło się może kilka osób. Robi się gwarno, więc ruszamy dalej.

Fjallsárlón – pierwszy kontakt z laguną lodową

Namiot rozbijamy kilka kilometrów przed pierwszą lodową laguną na naszej trasie, z obawy przed zimnem bijącym od lodowca. Faktycznie tej nocy robi się wyjątkowo chłodno, na szczęście ciepły śpiwór i czapka na głowie zdają egzamin 🙂 Rano jesteśmy we wspaniałych humorach – mimo niesprzyjającego wiatru świeci ostre słońce. Ochoczo wsiadamy na rowery i odbijamy z głównej drogi w kierunku Fjallsárlón. To niewielkie jezioro na skraju lodowca utworzyło się w zagłębieniu terenu. W cieplejszych miesiącach operujące słońce powoduje odrywanie się kawałków lodu z Vatnajökull. Nadmiar wody spływa do oceanu korytem rzecznym. 

Biwak z widokiem na lodowiec.

W drodze do lagun lodowych. Mimo, iż poruszamy się po najgłówniejszej drodze w okolicy i zmierzamy do jednej z czołowych atrakcji wyspy, ruch samochodowy jest znikomy.

Laguna Fjallsárlón. Jak na dłoni widoczna potężna bryła lodowca wchodząca w wodę.

Jökulsárlón – jezioro na skraju lodowca

Jökulsárlón jest największym jeziorem lodowcowym na Islandii. Utworzyło się zalewie ok. 65 lat temu w wyniku stopniowego cofania się lodowca Vatnajökull w głąb wyspy. Podobnie jak w przypadku odwiedzonej wcześniej laguny, bryły lodowe odrywają się od czoła lodowca i powoli przesuwają się w kierunku ujścia wody do Atlantyku. W przypadku niekorzystnych pływów, gdy fale z oceanu wpychają wodę w głąb jeziora, bryły nie są w stanie wypływać i piętrzą się u stóp lodowca. Zgromadzone w akwenie góry lodowe znacznie różnią się od siebie – jedne są brudnoszare od wulkanicznej ziemi, inne błękitne, przezroczyste. Niektóre z nich osiągają imponujące rozmiary.  

Domyślając się, że na głównym parkingu przy centrum turystycznym będzie roiło się od ludzi, próbujemy znaleźć bardziej kameralne miejsce do podziwiania laguny. 2 kilometry przed mostem nad rzeką łączącą jezioro z oceanem zauważamy mały parking, choć celu podróży jeszcze nie widać. Zostawiamy rowery i pokonujemy małe wzniesienie, zza którego wyłania się Jökulsárlón w pełnej krasie. Gdzieś nad brzegiem ktoś rozbił namiot, poza tym wokół nie ma nikogo. Tylko my i oświetlony słońcem cud natury. 



Okolice Jökulsárlón są chętnie odwiedzane również w sezonie zimowym. To popularne miejsce obserwowania zórz polarnych – w zamarzniętej tafli jeziora doskonale odbija się całe niebo.


Od strony głównego parkingu jezioro wygląda równie pięknie, choć już nie jesteśmy sami. Korzystamy z węzła sanitarnego w budynku, grzejemy się od wewnątrz mocną kawą i obserwujemy zza okna wodowanie amfibii. Niestety, taka przyjemność nie jest na naszą kieszeń. Ciekawe, czy turystom uda się ujrzeć foki, które upodobały sobie wygrzewanie się na lodowych krach w słoneczne dni. Olbrzymia ilość samochodów i kilka autokarów z turystami szybko nas męczy, uciekamy więc na drugą stronę szosy. Tam na brzegu czarnej, wulkanicznej plaży obserwujemy wyrzucone przez rzekę bryły lodowce topniejące w słońcu. Przy samym ujściu wód z jeziora do Atlantyku gromadzi się mnóstwo mew, prawdopodobnie w poszukiwaniu pożywienia. 

W wyniku działania promieni słonecznych dryfujące góry lodowe nieustannie „pracują” – co rusz słychać  mniejsze lub większe odgłosy pęknięć.


Jedna z licznych autokarowych wycieczek pozuje na tle akwenu.

Bloki lodowe wyrzucone na brzeg w trakcie roztapiania.

Informacje praktyczne

Na Islandii od początku spodobało mi się, że za podziwianie gejzerów, wodospadów, jezior i innych cudów natury (de facto nie przekształconych przez człowieka) nie trzeba nic płacić. Podobnie jest tutaj. Przy głównym (również bezpłatnym) parkingu obok Jökulsárlón jest centrum turystyczne, w którym znajdują się sanitariaty, mała restauracja i sklep z pamiątkami i odzieżą outdoorową. Przed budynkiem ustawiono stoliki, przy których można sobie przygotować również własny posiłek. 

Wiele biur turystycznych organizujących wycieczki objazdowe po Islandii ma w swojej ofercie Jökulsárlón i inne atrakcje okolicy. Jeśli podróżujesz na własną rękę, np. wynajętym samochodem lub rowerem, warto odbić od głównej drogi i odwiedzić również inne laguny oraz punkty widokowe na lodowiec Vatnajökull. Wszystkie drogi odbijające od głównej szosy są szutrowe, jednak w większości dobrej jakości. Do Jökulsárlón i parku narodowego Skaftafell można także dojechać transportem publicznym. Najtańsze usługi oferuje krajowy przewoźnik Straeto z Reykjaviku

Po więcej informacji praktycznych przydatnych na Islandii zapraszam do specjalnie przygotowanego wpisu – tutaj.

 

Planując podróż na Islandię, już teraz zapisz sobie Jökulsárlón jako „must see”. Mimo ponad trzystu kilometrów od stolicy warto poświęcić czas i tu przyjechać, a po drodze zrobić kilka przystanków, np. by zobaczyć wodospady Seljalandsfoss i Skogafoss

 


Zobacz także:

La Graciosa – prawie bezludna wyspa
Motoryzacyjny skansen na Ukrainie
Podróż na własną rękę – jak zmniejszyć wydatki?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.