Krótka historia niedokończonego, ogromnego pałacu, ukrytego w lesie na Kaszubach. Kolos ma 12 wieżyczek i ponad 350 otworów okiennych. Wzniesiony w 1984 roku prywatnymi rękami, miał być oficjalnie domem mieszkalnym. Urzędnicy szybko wstrzymali budowę – niszczejący, opuszczony szkielet stoi do dziś.
Dom czy zamek?
To miała być budowla z rozmachem. 12 okazałych wieżyczek, 365 okien. to wszystko na pięciu tysiącach metrów kwadratowych. Ukryty w kaszubskim lesie pałac, a właściwie zamek, patrząc na rozmiar budynku, miał być spełnieniem snu pewnego gdańskiego rzeźbiarza… z dość bujną wyobraźnią i pokaźnym zasobem w portfelu. Budowę rozpoczęto w 1984 roku, która w papierach widniała jako dom mieszkalny. Minęło parę lat nim urzędnicy zorientowali się, co tak naprawdę powstaje na tej działce i cofnęli pozwolenie na budowę. Do tego czasu zdążono wznieść właściwie cały szkielet i dach budynku.
To sprawiło, że wielka wizja ekscentrycznego pałacu zamieniła go w budynek – widmo, straszący na Kaszubach od ponad trzydziestu lat.
Trzeba przyznać, koncepcja była ambitna. W zamku znalazło się miejsce na salę balową, kaplicę, w podziemiach wybudowano basen. Wjazdu na teren kompleksu strzeże okazała brama.
Legenda o wielkich pieniądzach
Kim był tajemniczy inwestor? Dotąd oficjalnie nie ma jasnej odpowiedzi… legenda głosi, że usiłował kilkukrotnie wznowić prace budowlane, a ostatecznie stracił płynność finansową… fakt jest taki, że zamek na Kaszubach to obecnie największa samowola budowlana w Polsce, a gmina nie do końca ma pomysł, co z nim zrobić. Rezydencja – widmo żyje więc własnym życiem, ściągając zaciekawionych eksploratorów i mieszkańców okolicznych miejscowości, szukających atrakcji.
Zapraszam do filmu!
Zobacz także:
