Zaledwie 50 kilometrów od Warszawy leży miasto, które jeszcze sto lat temu było największym przetwórcą lnu w całej Europie. Prężnie działające zakłady włókiennicze, stworzone przez francuskiego inżyniera, Filipa de Girarda, pociągnęły za sobą błyskawiczny rozwój miasta skoncentrowanego na przemyśle. Charakterystyczne, ceglane budynki pełniły rozmaite funkcje publiczne, powstały osiedla robotnicze i wille dyrektorskie, układ miasta został podporządkowany industrialnym funkcjom. Co współcześnie zostało z włókienniczej potęgi? Jak wykorzystano zamknięte fabryki? Żyrardów to niezwykłe miasto tajemnic i industrialnej historii. Miasto w trakcie trwającej transformacji, poszukujące sposobu na wykorzystanie licznych, pofabrycznych zabudowań. I całkiem nieźle mu to wychodzi.
Żyrardów cegłą czerwoną stoi
Zadzieramy głowy do góry, patrząc na strzeliste wieże neogotyckiego kościoła pw. Matki Bożej Pocieszenia. Okazała budowla sakralna wieńczy plac Jana Pawła II, centralny punkt miasta, na którym niegdyś odbywał się targ rolno-spożywczy. Dziś organizuje się tu tylko imprezy miejskie, na co dzień plac pełni funkcję miejskiego skweru.
Jego dłuższe boki zdobią pieczołowicie zrewitalizowane budynki z czerwonej cegły, pełniące od początku swego istnienia ważne funkcje publiczne. Oglądamy się za siebie, okazały budynek Starej Przędzalni jednoznacznie podkreśla przemysłową historię miasta. Choć Żyrardów od lat nie jest potentatem w dziedzinie przetwórstwa lnu, patrząc na doskonale zachowane budynki można odnieść wrażenie, jakby zakłady nie przestały działać nawet na chwilę.
W niewielkim mieście na zachodnim Mazowszu zachowało się niemal 300 zabytków z czasów industrialnej potęgi. Co się z nimi współcześnie dzieje? Spróbujemy zajrzeć w każdy zakamarek, by odpowiedzieć na to pytanie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
A zwiedzać Żyrardów przyjechaliśmy prywatnym transportem 😉 Zapraszam na instagrama Gdzie Los Poniesie, żebyście byli na bieżąco 🙂
Osiedle robotnicze
Zrewitalizowane okolice Starej i Nowej Przędzalni zostawiamy sobie na koniec – wycieczkę zaczynamy od osiedla robotniczego. Tuż za placem Jana Pawła II, wzdłuż zadrzewionej ulicy Kościuszki, rozciąga się szpaler symetrycznej zabudowy mieszkalnej. Piętrowe, proste domki robotnicze, przypominające nam trochę famuły na łódzkim Księżym Młynie, tworzą jednolitą całość. Jednak wprawne oko dostrzeże różnicę w detalach. Kilka budynków aż lśni po niedawnym odświeżeniu, inne, oszpecone ordynarnym graffiti, dopiero czekają na swoją kolej.
We wszystkich podwórkach ostały się drewniane, piętrowe komórki lokatorskie, które również są objęte opieką konserwatora zabytków. Może dzięki temu przetrwały do dnia dzisiejszego, choć w różnym stanie.
Żyrardów de Girarda – historia lnem tkana
Żyrardów jest młodym miastem – do 1833 roku na tym terenie rozciągały się pola. Wówczas, na zlecenie rządu Królestwa Polskiego, do wsi Ruda Guzowska przeniesiono fabrykę wyrobów lnianych (która mieściła się wcześniej w Marymoncie – dzisiejszej części Warszawy). Za organizację przemysłowego ośrodka produkcji lnu był odpowiedzialny francuski inżynier, Filip de Girard. Budowa mechanicznej przędzalni i ręcznej tkalni ruszyła pełną parą, równolegle napędzając rozwój miasta. Od 1857 zakłady zostały przejęte przez Karola Hiellego i Karola Dittricha, którzy rozwijali je aż do wybuchu I Wojny Światowej, w szczytowym momencie zatrudniając nawet 9 tysięcy pracowników.
Miasto centralnie planowane
Układ urbanistyczny nowego ośrodka włókienniczego na Mazowszu od początku został zaprojektowany na wzór miast przemysłowych z okresu XIX wieku. W bezpośrednim sąsiedztwie przędzalni (budynku, w którym pracowało najwięcej robotników), pobudowano ceglane budynki mieszkalne dla pracowników i ich rodzin. Strefę przemysłową od mieszkalnej oddzielał miejski plac (dzisiaj plac Jana Pawła II), przy którym znajdował się największy kościół, magistrat, ochronka (przedszkole) i ośrodek kulturalny. Po drugiej stronie przędzalni, wzdłuż dzisiejszej ulicy Armii Krajowej, wzniesiono siedem okazałych wilii dyrektorskich. Z ich okien można było dostrzec nieodległy park Dittricha, przez którego środek przepływa rzeka Pisia Gągolina. Pośród drzew, do dziś znajduje się zespół pałacowy Karola Dittricha, pełniący obecnie rolę muzeum Zachodniego Mazowsza.
Żyrardowska resursa – tutaj się bawiono
Ważnym punktem na mapie miasta była Resursa, budynek kulturalno-rozrywkowy dla urzędników i dyrektorów, nie bez kozery zlokalizowany rzut beretem od willi dyrektorskich. Bogato urządzone wnętrze skrywało salę balową, bibliotekę z czytelnią, sale bilardowe i do gry w karty, prywatne gabinety. W PRL-u w budynku urządzono Dom Pioniera – można więc powiedzieć, że zachował swoją funkcję 😉 Dzisiaj, we wnętrzu odnowionym dzięki funduszom unijnym, wciąż odbywają się wydarzenia artystyczne, dostępne wreszcie dla wszystkich warstw społecznych. W środku jest także hotel i galeria.
Żyrardów – tak nazwano obiecująco rozwijający się, nowy ośrodek przemysłowy na mapie Królestwa Polskiego (rzecz jasna, na część de Girarda). W sąsiedztwie tkalni i przędzalni powstały m.in. pończoszarnia, liczne pracownie krawieckie, garbarnia, browar i gorzelnia. W jednym z poprzemysłowych budynków mieści się dzisiaj Muzeum Lniarstwa. Ponoć bardzo ciekawe, niestety podczas naszej wizyty było zamknięte. Z pewnością wrócimy do Żyrardowa przy najbliższej możliwej okazji, by je zobaczyć i uzupełnić ten wpis 🙂
Tak mieszkali Dyrektorzy w Żyrardowie
Aleja Armii Krajowej to fragment miasta nie pasujący do reszty. Okazałe i bogato zdobione wille dyrektorskie w stylu renesansu francuskiego, kontrastują z ubogimi, wielorodzinnymi budynkami dla robotników. Rezydencje skąpane w cieniu drzew usytuowane w pewnej odległości od siebie, zapewniały prywatność i wygodę. Obecne wydaje się, że większość z nich jest zamieszkała przez kilka rodzin. Niektóre są ogrodzone z zadbanym podwórkiem, inne już bardziej nadgryzione zębem czasu, jedną zajmuje powiatowy Urząd Skarbowy.
Żyrardów opuszczony, Żyrardów zapomniany
Oddalamy się od centrum, w poszukiwaniu miejsc mniej reprezentatywnych. Wiecie, że zawsze staramy się poznać miasto z każdej strony, by mieć pełny obraz. Udając się ulicą Karola Dittricha wzdłuż nieczynnego toru kolejowego, dochodzimy do zabudowań Bielnika. Zespół budynków (ceglanych, a jakże!), w których zajmowano się bieleniem tkanin, dzisiaj daje schronienie niewielkim firemkom i magazynom. Wybite okna i zabite czym się da drzwi sugerują jednak, że większość pomieszczeń jest pusta.
Tor się urywa w jednej z bram, a my, rozochoceni postindustrialnym klimatem, zagłębiamy się w kolejne zaułki dawnej fabryki. Tym tropem dochodzimy do bramy Muzeum Lniarstwa. Na placyku przed wejściem zachwycają czarno-białe murale, opisujące Żyrardów sprzed lat oraz historię ważnych dla miasta ludzi.
Niepewna przyszłość dawnej fabryki
Chociaż władze miejskie dwoją się i troją, by zabytkowym budynkom dać drugie życie, na dzień dzisiejszy wiele z nich jest opuszczonych, a nawet zdewastowanych. Sukcesywnie odnawiane budynki robotnicze to kropla w morzu potrzeb – w mieście jest wciąż sporo zniszczonych, zamieszkałych kamienic, nie mówiąc o stojących odłogiem budynkach poprzemysłowych.
Najbardziej zaniedbana jest północna część historycznego Żyrardowa, czyli okolice Bielnika. Ludzie gromadzą się jedynie w rejonie muzeum Lniarstwa, obok którego działa niewielki pub pod chmurką w industrialnym klimacie. Ale co z resztą?
Lofty de Girarda
Zrobiło się smutno? Jednak ten artykuł zakończy się happyendem 😀 Na przestrzeni ostatnich lat, po latach wolnego od inwestycji zastoju, Żyrardów zmienia się nie do poznania. W ścisłym centrum zwarta, industrialna zabudowa stanowi chlubę miasta. Zabytkowe, ceglane budynki pełnią funkcje urzędu powiatowego, domu kultury, centrum handlowego.
Okazałe budynki Starej i Nowej Przędzalni trafiły w ręce prywatne. Inwestor podjął się kompleksowej rewitalizacji budynków i zaadaptował przestrzeń na lofty, hotel, restauracje i punkty usługowe. Jednocześnie miał obowiązek zachować postindustrialny charakter okolicy i wszystkie znaczące detale budynków, charakteryzujące architekturę przemysłową XIX wieku.
Tak ogromna inwestycja musiała budzić kontrowersje. Liczne głosy oponowały wobec takiego rozwoju sytuacji. Jednak zastanówmy się, w jaki inny sposób miasto mogłoby wykorzystać tak duże pofabryczne budynki w centrum 40-tysięcznego miasta? Nie ma co się oszukiwać – czasy przetwórstwa lnu na masową skalę szybko nie wrócą. Niekiedy sprzedaż niszczejącej historii w ręce prywatne może być jedynym sensownym wyjściem, umożliwiającym zachowanie tradycji, przy jednoczesnym wykorzystaniu budynków dla współczesnych celów.
Tym bardziej, że kolejne, śmiałe adaptacje opuszczonych budynków byłego, europejskiego imperium włókienniczego ściągają do miasta turystów i nowych mieszkańców, a bliskość Warszawy jest w tym wypadku atutem.
Europejska stolica włókiennictwa na wyciągnięcie ręki
Żyrardów to żywy kawał przemysłowej historii Królestwa Polskiego, zaledwie godzinę drogi od Warszawy. Nietuzinkowa zabudowa jednakowych jednostek robotniczych, wspaniałe, wielokondygnacyjne hale poprzemysłowe, opuszczone magazyny i wybetonowane peerelowską trylinką placyki nadają temu miejscu niepowtarzalny klimat.
Tutaj trudna historia robotniczej jednostki łączy się z przemysłową potęgą. Bogactwo z biedą, rewitalizacja z zaniedbaniem i opuszczeniem.
Żyrardów jest miastem jedynym w swoim rodzaju, aż dziw, że (jeszcze) nie tak popularnym wśród turystów.
Dajcie znać w komentarzu, czy już byliście. Tym bardziej, jeśli odwiedziliście Muzeum Lniarstwa.
Dzięki za odwiedziny w moim mieście.
Nie sposób zgodzić się ze stwierdzeniem „Dawny budynek magistratu jest dzisiaj miejskim domem kultury”. Dawny magistrat to dziś nadal urząd miejski. Dom kultury tzw Ludowiec, sąsiaduje z tym budynkiem i również pełni tę funkcję od początku istnienia. A na zdjęciu jest szkoła 🙂