PODSUMOWANIE ROKU 2020. Gdzie udało się pojechać?

Miniony rok był trudny pod wieloma względami dla nas wszystkich, to oczywiste. Wielu nie mogło się doczekać jego końca, patrząc z nieśmiałą nadzieją w przyszłość. Również dla nas ten rok miał być przełomowy – od dłuższego czasu planowaliśmy długą wyprawę po świecie, pod którą podporządkowaliśmy nasze prace, obowiązki i… całe życie. Z oczywistych względów, nie udało się zrealizować ambitnych planów. Było inaczej – ale czy to znaczy, że gorzej? Absolutnie! Dość marudzenia, podsumujmy to, co udało nam się zrealizować w 2020-tym!

Podróżowanie ponad wszystko?

Czasem odnoszę wrażenie, że podróżowanie jest dla nas jak tlen. Gdy zostajemy od niego odcięci, ciało i umysł zaczynają powoli obumierać. Umysł – bo brakuje endorfin, dostarczanych przez realizowanie ciekawości świata, rozmów z ludźmi innymi od siebie, poznawania zwyczajów i kultur nowych miejsc. Ciało – po prostu, od braku ruchu 😀 Siłownia to nie wszystko – szczególnie, gdy jest co chwilę zamykana.

Gdy wybuchła pandemia, przez pierwsze miesiące wierzyliśmy, że do lata wygaśnie i uda nam się pojechać na Azjatycką Marszrutę. Jednak szybko musieliśmy zweryfikować plany – Kazachstan anulował ruch bezwizowy do listopada, Gruzja, jak się zamknęła na wiosnę, tak do dziś się nie otworzyła, w Rosji nastąpił nagły wzrost zachorowań. Choć w najgorszych snach nie przewidzieliśmy takiego zwrotu wydarzeń, nie czuliśmy się pokrzywdzeni. Co mają powiedzieć restauratorzy, przedsiębiorcy, pracownicy turystyki, którzy właściwie z dnia na dzień przestali zarabiać? Epidemia kompletnie nie wpłynęła na nasze prace – za co jesteśmy wdzięczni losowi.

Kolejne państwa się zamykają

Tradycyjnie wiosną skupiliśmy się na poznawaniu naszej pięknej Polski. Dwa wyjazdy rowerowe (na Suwalszczyznę i w Bory Tucholskie) poprawiły morale i dały odpocząć przebodźcowanej głowie, pozwoliły zapomnieć na chwilę o tym, co się dzieje wokół.

No ale… co z naszą backpacerską wyprawą? Urlopy pobrane, plany dopięte, na szczęście tylko jedne bilety kupione (do Gruzji – wyprawę mieliśmy zacząć od Kaukazu). Wiedzieliśmy już, że całkowity plan nie wypali. Odpuściliśmy na dobre Azję Południowo – Wschodnią (Wietnam, Kambodża, Singapur), karmiliśmy się resztkami nadziei na Gruzję i Armenię. Władze tego pierwszego kraju zwodziły nas, co kilka tygodni przesuwając datę otwarcia ruchu turystycznego. Nerwowo śledziliśmy komunikaty, analizowaliśmy statystyki.

 


5 dni do wylotu

Nagle bach! „Przesuwamy otwarcie Gruzji dla międzynarodowego ruchu lotniczego na 31 lipca”. Czyli miesiąc po naszym planowanym wyruszeniu z Polski. Wygasły resztki nadziei – ale nie było czasu na gniew i rozżalenie. Pamiętam, dojeżdżałem wtedy swoim tramwajem do pętli – 15 minut przerwy. Szybki research możliwych i ciekawych kierunków.

Islandia? – niee, tam robią testy. No i wyjazd na dłużej wiązałby się z poważnym nadszarpnięciem budżetu. Zresztą oboje już tam byliśmy.

Ukraina? – nasz ukochany wschód, jednak w sporej części już zjeżdżony. Byliśmy tam rok wcześniej. Coś innego.

Grecja? – gorąco. Nie wiem, jakoś tego nie czujemy.

Góry czy morze?

Plecak czy rower?

Milion myśli kłębiących się w głowie, wstukuję w telefonie stronę Wizzaira, może są jakieś ciekawe kierunki.

Tatry, Orla Perć. W pewnym momencie pogodziliśmy się nawet z tym, że cały urlop spędzimy w Polsce. Był plan obejścia wszystkich pasm górskich - byle tylko nie siedzieć w domu ;)
W pewnym momencie pogodziliśmy się nawet z tym, że cały urlop spędzimy w Polsce. Był plan obejścia wszystkich pasm górskich – byle tylko nie siedzieć w domu 😉

Decyzja podjęta, ruszamy na południe!

Kojarzycie motyw zapalającej się żarówki nad czyjąś głową? Obojętnie z której bajki. Gdybym był rysunkowy, także nad moją głową zapaliła by się wówczas taka żarówka, rozświetlając mocnym światłem całą kabinę tramwaju. Dzwonię do Kasi z gotową propozycją.

Sardynia, Korsyka, Alpy. Jak damy radę, jeszcze jezioro Garda. Jakieś 2,5 tys. kilometrów, na rowerach. Będzie pod górę i w upale, męcząco, ale satysfakcjonująco. I u mnie, i u Kasi – biała plama na mapie. Zawsze stawialiśmy na z pozoru ciekawsze kierunki – Włochy i Alpy przecież piękne, ale na tyle bliskie i łatwe w ogarnięciu, że zawsze można tam pojechać.

Kilka dni później zmierzamy na obładowanych rowerach do Wiednia, skąd mamy samolot do sardyńskiego Alghero. Ledwo zdążyliśmy wytyczyć trasę i wydrukować podstawowe zwroty po włosku i francusku. Wiedzieliśmy, że atrakcje będziemy planować na bieżąco. Zaczynała się najbardziej spontaniczna wyprawa w życiu – 40 dni na rowerze. Jak nam szło? Możecie na bieżąco dowiadywać się na naszym kanale podróżniczym, gdzie sukcesywnie wrzucamy kolejne filmy z Europejskiej Marszruty Rowerowej.



Trochę wschodu w Unii Europejskiej

Ostatnie dwa tygodnie wakacji spędziliśmy w Bułgarii, która wydała nam się najciekawszym krajem z tych dostępnych w sierpniu. Rzeczywistość przerosła nasze najśmielsze oczekiwania – Bułgaria okazała się egzotyczną mieszanką wpływów tureckich i radzieckich, okraszoną fizycznymi pozostałościami Imperium Rzymskiego i… Bułgarskiej Republiki Ludowej. Tak siermiężnych pomników nie widzieliśmy nawet na Ukrainie!

Do tego wspaniała natura, nieodkryte góry i jaskinie, noclegi w namiocie na plaży albo u stóp najwyższego szczytu Bałkanów, ciekawa kuchnia, otwarci ludzie – tego nam było trzeba!



Rok zupełnie inny, ale pozytywny!

2020-sty pokazał nam, że nic nie jest dane na zawsze. Zarówno zdrowie, praca i dostatek, jak i nieograniczone podróżowanie. Nasi dziadkowie musieli się zmagać z przerażającą wojną, rodzice z męczącą komuną – nasze pokolenie dopadła pandemia. Wkurzanie się nic nie da – trzeba to przetrwać i wierzyć, że wkrótce będzie lepiej! Niby banał – ale ciągłe powtarzanie sobie tego zdania naprawdę przynosi pozytywny rezultat 🙂


A jakie mamy plany blogowo-vlogowo-podróżnicze (i prywatne…) na 2021 rok? Opowiadamy o tym w najnowszym filmie – zapraszamy do obejrzenia 🙂

Główne źródło utrzymania bloga to mój własny portfel. Aby móc dalej realizować swoje marzenia, założyłem konto na Patronite. Jeśli uważasz treści na blogu i vlogu za wartościowe, możesz dołożyć od siebie skromną cegiełkę. W grupie siła! 🙂

Zobacz także:

Czeska i niemiecka Szwajcaria – raj blisko Polski!
Bory Tucholskie na rower i nie tylko
Budapeszt - nietypowe atrakcje
Budapeszt – nietypowe atrakcje

2 komentarze do wpisu „<b>PODSUMOWANIE ROKU 2020. Gdzie udało się pojechać?</b>”

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.