Anaklia, północne wybrzeże Gruzji. To właśnie tu, jeszcze za rządów Michaiła Saakaszwilego, rozpoczęto budowę ekskluzywnego kurortu, który podobnie jak Batumi, miał się stać celem turystów, spragnionych wypoczynku nad morzem Czarnym. Niemal jednocześnie rozpoczęto szeroko zakrojone inwestycje – pobudowano kładki, nadmorską promenadę z podświetlonymi nocą palmami, wielkie hotele, wieże widokowe. Jednak coś poszło nie tak i prace nagle zawieszono. Najwyraźniej dalsza inwestycja w to miejsce nowej władzy była nie na rękę, pomimo wpompowania ogromnych pieniędzy. Niedokończony kurort od co najmniej 8 lat jest pozostawiony sam sobie, większość nigdy nie otwartych inwestycji powoli zarasta, a obok kasyna przechadzają się krowy. Jak to wszystko wygląda, czy są szanse na powrócenie do projektu?

Anaklia niczym drugie Batumi

Do Anaklii przyjeżdżamy z Zugdidi późnym popołudniem – ponieważ nie mogliśmy doczekać się na miejski autobus, wzięliśmy taksówkę za kilkanaście lari. W trakcie półgodzinnej podróży wysłużonym Oplem Astrą, starszy kierowca z nieskrywaną ciekawością pyta, co nas ciągnie w te strony. Przecież z Zugdidi większość backpackerów jeździ do Mestii, by wyruszyć na szlaki Wysokiego Kaukazu. Pokrótce opowiadamy zarys naszej dwutygodniowej wyprawy po Gruzji, przy okazji podpytując o historię i teraźniejszość niedokończonego, czarnomorskiego kurortu. Anaklia to przykład miejsca, o którym próżno szukać konkretnych informacji w internecie – szczątkowe relacje odnajdujemy na blogach o tematyce „urban exploration”. W takich sytuacjach istną kopalnią wiedzy okazują się żyjący na miejscu ludzie, którzy na własne oczy obserwowali błyskawiczny rozkwit śmiałego projektu, na którego dokończenie nie starczyło zaangażowania. Nasz kierowca jest przekonany, że to sprawa polityczna.

"Do Anaklii już od dawna nie przyjeżdża wielu turystów. Zmienił się rząd, zmieniły się plany i budowa stanęła w miejscu. Rozumiesz, inna polityka."

Krowy przed zamkniętym kasynem

Najsmutniejsza jest myśl o nadziei mieszkańców, którzy uwierzyli, że Anaklia stanie się kurortem o randze popularnego na południu kraju Batumi. Trudno zresztą im się dziwić – w miasto wpompowano ogromne pieniądze, budując hotele, kasyno, długą i szeroką promenadę, tworząc plaże, mosty, mola i zasadzając palmy, wśród których dziś przechadzają się krowy. W ślad państwowych inwestycji niejeden Gruzin zacierał ręce na myśl o spodziewanych tłumach turystów, jednocześnie inwestując np. w rozbudowę pensjonatu, który po otwarciu kurortu zapełni się turystami. Ten moment jednak nigdy nie nadszedł, a sama Anaklia sprawia wrażenie wymarłego miejsca, którego budowa nagle zatrzymała się w jednej trzeciej i z niewyjaśnionych przyczyn nie ma zamiaru ruszyć dalej. Ot, zmieniła się wizja pomysłodawcy i strumień pieniążków popłynął gdzie indziej.

Anaklia - gruzja urbex, urban exploration
Samo centrum – tu rozpoczyna się ponad kilometrowa promenada.
Gruzja opuszczony hotel, anaklia. Gdzie Los Poniesie, urbex
Jeden z hoteli w pierwszej linii zabudowy od morza. Do plaży jest stąd mniej niż 50 metrów.
Anaklia promenada opuszczone miasto w Gruzji
Długi deptak w kierunku Laziki niespodziewanie kończy się w polu. Dalej, za prowizorycznym płotem z metalowej siatki, widać pobojowisko, będące gruntem pod nowy port północnej Gruzji.

POŁOŻENIE NA MAPIE GRUZJI

Anaklia leży tuż przy granicy z Abchazją - 30 km od Zugdidi, z którego dostaniemy się marszrutką lub pociągiem do Tbilisi czy Kutaisi. Z Anaklii jest zaledwie 160 km do Mestii - stolicy wysokogórskiej Swanetii pośrodku Kaukazu.

JAK DOJECHAĆ?

Z Zugdidi regularnie kursuje autobus linii 7 (koszt biletu 1 lari), jedzie ok. godziny i w Anaklii zatrzymuje się przy aquaparku. Szybsza opcja to autostop lub taksówka - z Zugdidi zapłaciliśmy 20 GEL.

Miało być tak pięknie

Rządzący Gruzją do 2013 roku Michael Saakaszwili był znany z zaskakujących, wręcz absurdalnych pomysłów na architektoniczne unowocześnienie kraju. Przykładów jest mnóstwo – najbardziej znany jest szklano-stalowy most pokoju w centrum Tbilisi, jednak nowoczesne bryły budynków państwowych spotkamy w każdym większym mieście kraju, zazwyczaj mocno kontrastujące z sąsiadującą zabudową. 

Anaklia miała się stać alternatywą dla mocno rozbudowanego i przeciążonego turystycznie Batumi – śmiałe plany zakładały zagospodarowanie linii brzegowej morze Czarnego aż do oddalonej o kilka kilometrów na południe Laziki. Zresztą tam także poczyniono pewne prace – zanim zdążyli zjechać się turyści, przy plaży już stała wysoka, stalowa wieża, przypominająca swoim kształtem starannie wykonane origami. Obok postawiono niemniej kontrowersyjną bryłę urzędu miejskiego i… na tym się skończyło. 

Policjant z lokalnego komisariatu powiedział nam, że Anaklia miała powstać w prezencie dla syna Saakaszwilego, który ponoć uwielbiał wypoczynek nad gruzińskim morzem. Jak myślicie, ile w tym prawdy?

Budujemy z rozmachem

Sama Anaklia miała więcej szczęścia od Laziki – coś udało się już zbudować, a nawet otworzyć. Wciąż funkcjonuje tu kilka miejsc noclegowych, są ze dwie knajpy. Z głównej promenady można przejść pieszym mostem nad rzeką Inguri do czynnego aquaparku. Nie można powiedzieć, że miasto jest opuszczone – raczej niedokończone, na domiar złego, wiele podstawowych prac jest już wykonanych i zawieszonych. Wjeżdżając do miasta wąska droga przemienia się w reprezentacyjną, dwupasmową aleję, obsadzoną podwójnym szpalerem palm. Trawa jest przystrzyżona, liczne ronda estetycznie oświetlone… jedynie kompletnie puste ulice i pasące się na chodnikach krowy zdradzają, że coś jest nie tak. W centrum działa jedyny sklep, przypominający rozmiarem wiejski GS. Niemniej udaje nam się kupić wszystko, co potrzeba – udajemy się na plażę. 

 

Największy hotel w Anaklii - chociaż trawa jest starannie przystrzyżona, on także jest nieczynny.
Nieoddana do użytku wieża widokowa. Byłby z niej całkiem niezły widok na wpadającą do morza rzekę Inguri, płynącą z wysoko położonych dolin Kaukazu.

CZARNOMORSKIE PLAŻE

Anaklia w swych granicach posiada całkiem ładne, piaszczysto-kamieniste plaże. Pomimo niewielkiej ilości turystów, są regularnie ratrakowane (!), a co 300-400 metrów potencjalnych turystów pilnuje duet ratowników w czerwonych czapeczkach. Przy promenadzie działają nawet prysznice i kraniki do stóp.

Nocleg w namiocie przy promenadzie

Dość oszołomieni pierwszym wrażeniem, jakie zrobiła na nas Anaklia, postanawiamy głębsze zwiedzanie zostawić na kolejny dzień. Namiot rozbijamy przy głównej promenadzie, wśród palm, z widokiem na morze. Czujemy się bezpiecznie – tym bardziej, że przypałętał się do nas pies, który po jednym pogłaskaniu został naszym przyjacielem i obrońcą. 

Po zmierzchu ostre światło ledowych latarni rozświetla cały deptak – jakby tego było mało, każda palma jest podświetlona mocnym, zielonym światłem. Sącząc gruzińskie wino na jednej z ławek nie spotykamy zupełnie nikogo – mamy więc ten świetlny spektakt wyłącznie dla siebie.

Anaklia Gruzja nocowanie w namiocie na dziko
Nasz nocleg wśród palm.

Anaklia opuszczony kurort wieża widokowa

Anaklia promenada opuszczone miasto
W nocy szpaler palm wzdłuż promenady jest podświetlony, zachęcając do przechadzki nieistniejących turystów. I tak od dziesięciu lat.

Nowoczesna architektura bez widoków na przyszłość

Kwintesencją rozmachu, z jakim była budowana Anaklia, jest wieża widokowa, znajdująca się w sąsiedniej miejscowości Lazika. Bardzo zależało nam, by do niej dotrzeć – niestety ze względu na budowę portu, teren obecnie jest zamknięty, więc musimy zadowolić się zdjęciem z zaprzyjaźnionego bloga. 

Wydaje nam się, że promenada miała pierwotnie łączyć Anaklię z Laziką – na obu jej końcach zdążono postawić futurystyczne wieże widokowe, których nigdy nie otwarto. Sama 1,5 kilometrowa promenada, kończy się w 1/3 drogi do Laziki, przy jednym z kilku opuszczonych hoteli. Na plaży możemy podziwiać szkielet mola, które także czeka na lepsze czasy.

Lazika wieża widokowa.
Lazika – położona o 3 km na południe od Anaklii miejscowość również może pochwalić się oryginalną architekturą. Najpewniej właśnie w tym miejscu miała się kończyć nadmorska promenada. Zabrało dwóch kilometrów. Źródło: jabolowaballada.blogspot.com
Molo Anaklia morze czarne Gruzja opuszczone
Molo. Nie zdążyli.
Opuszczone kasyno, anaklia, Gruzja
Centrum – jest kasyno, stoi mercedes, tylko te krowy jakoś nie pasują do obrazka…

,

Źródło: jabolowaballada.blogspot.com
Źródło: jabolowaballada.blogspot.com
Anaklia, opuszczone miasto w Gruzji
Przy głównej promenadzie znajduje się też marina, w której utknął jacht. Orientalny budynek miał być lokalnym Chinatown – swoją drogą bliźniacza konstrukcja stoi w Batumi.

Anaklia - opuszczone hotel Gruzja

Aquapark – to miejsce naprawdę działa!

Po drugiej stronie pieszej kładki nad deltą rzeki Inguri, już z daleka dostrzegamy kształty kolorowych zjeżdżalni. „Park wodny? Na pewno nieskończony” – myślimy po cichu. Okazuje się, że wręcz odwrotnie! Ku naszemu zdziwieniu, aquapark działa niemal na 100% – tylko dwie zjeżdżalnie są czasowo wyłączone z użytku. Postanawiamy skorzystać z jedynej funkcjonującej atrakcji w mieście. Jednorazowy bilet to tylko 15 GEL (ok. 20 złotych), miłe panie w recepcji pozwalają nam zostawić u siebie plecaki.

Przed wyjazdem korzystamy jeszcze z dobrodziejstwa jedynej otwartej restauracji – na obiad chaczapuri i bakłażany z pastą orzechową. Czas opuszczać Anaklię i wybrać się na trekking w Swanetii.

Gruzińska kuchnia, chaczapuri Anaklia
Jedyna restauracja, jaka była otwarta podczas naszej wizyty, zaserwowała nam wspaniałe, gruzińskie śniadanie! Polecamy, naprzeciwko kasyna.
Gruzja aquapark, Anaklia park wodny
Ku naszemu zdziwieniu, park wodny udało się dokończyć przed zakręceniem kurka z pieniędzmi dla miasta. Działa w pełni! No, może poza dwoma zjeżdżalniami… 😉

Gruzja Ził anaklia opuszczony kurort

Anaklia – jaka przyszłość ją czeka?

Północne wybrzeże Gruzji odwiedziliśmy w środku sezonu – pomimo tego nie spotkaliśmy tu nawet jednej dziesiątej tłumów, jakie odwiedzają Batumi. Anaklia, dekadę temu pozostawiona samej sobie (a wręcz spisana na straty), wciąż walczy o utrzymanie się na turystycznej mapie Gruzji. Trudno dziwić się ludziom, podsyconym dawną wizją rozwoju ich regionu, że chcą własnymi siłami doprowadzić budowę czarnomorskiego kurortu do końca. Niestety, bez państwowych dotacji nie będzie to łatwe.

Spacerując po wyludnionej promenadzie mamy wrażenie, że istnienie tego miejsca kompletnie przeczy zdrowemu rozsądkowi. Ale taka właśnie jest Gruzja – kontrowersyjna, zróżnicowana i chaotyczna. Nie zawsze uda nam się wszystko zrozumieć – a już na pewno nie powinniśmy pochopnie oceniać. 

Pomóż nam współtworzyć to miejsce

Nasze plany podróżnicze na przyszłość sięgają znacznie dalej – możesz się z nimi zapoznać na naszym profilu Patronite i, jeśli chcesz, dołożyć od siebie skromną cegiełkę. Poznajmy się lepiej!