To miejsce zdaje się być zaprzeczeniem wymarzonego, wakacyjnego wypoczynku. Zmurszałe gmachy sanatoriów już od lat nie przyjmują kuracjuszy. Te, które przetrwały chude lata i jakimś cudem trzymają się przy życiu, nieremontowane od czasów ZSRR nie mają czym zachęcić turystów. Postapokaliptyczna aura wyczuwalna jest tutaj na kilometr. Do niewesołego obrazu Sergiejewki jak ulał pasuje psychodeliczny plac zabaw, w którym jeżą się włosy na głowie nawet dorosłemu człowiekowi.
Ukraina
Bezpieczeństwo na Ukrainie. Fakty i mity
Nie jedź tam! Okradną Cię, oszukają, zgubisz koło na dziurawych drogach, a policjanci będą wyłudzać łapówki. A w ogóle to przecież tam jest wojna! – założę się, że każdy wybierający się na Ukrainę słyszał przed podróżą podobne ostrzeżenia, skutecznie zniechęcające do odwiedzenia naszego wschodniego sąsiada. Z drugiej strony coraz więcej osób jeździ na wschód i znakomita większość wraca z bagażem wyłącznie pozytywnych doświadczeń. Czy prawda leży po środku? Jak się ma bezpieczeństwo na Ukrainie do tego, co słyszymy w mediach? Poniżej rozprawiam się ze stereotypami i obiektywnie uczulam, na jakie sytuacje uważać.
Prypeć i Czarnobyl – czy warto tu przyjechać na 1 dzień?
Katastrofa z 1986 roku wstrząsnęła całym światem. Niedawno wyemitowany serial „Czarnobyl” jakoby przypomniał o wybuchu reaktora w elektrowni jądrowej; ponownie wróciliśmy do analizy tragicznych wydarzeń tamtych dni. Nie trzeba było długo czekać, aż nastąpi boom – tym razem turystyczny. Każdy chce zobaczyć na własne oczy sarkofag zasłaniający reaktor nr IV, odwiedzić opuszczone miasto Prypeć, stanąć przed obdrapanym diabelskim młynem niezamieszkałego miasta. Jeszcze przed emisją bijącego rekordy oglądalności serialu, znaleźliśmy się tam i my. Czy jednodniowa wycieczka po Czarnobylu i Prypeci może choć trochę ukazać ogrom tragedii sprzed ponad trzydziestu lat? Czy dostrzeżemy jej skutki, czy będzie chwila na zadumę? Czy zdążymy odwiedzić najbardziej interesujące miejsca?
Czytaj dalejPrypeć i Czarnobyl – czy warto tu przyjechać na 1 dzień?
Ukraińska Wenecja w delcie Dunaju
Dziesiątki kanałów, łodzie zamiast samochodów. Ukraińska Wenecja może urzekać niczym ta oryginalna, włoska – jednak nie ma tu zabytkowych kościołów i brukowanych uliczek. Są natomiast drewniane, wąskie kładki, meandrujące między domami rybaków, kolorowe kwiaty na gankach, piejące koguty w przydomowych gospodarstwach. Położone w środku ujścia do morza jednej z najdłuższych rzek Europy jest jedyną w swoim rodzaju ostoją dzikiego ptactwa i synonimem sielskości. Szczególnie zauważalne wczesnym latem – wówczas odwiedziliśmy Wilkowo.
#2 Skalny monastyr, dziurawe drogi i prom transgraniczny [vlog]
Drugi odcinek naszych ukraińsko-mołdawskich przygód. Zaczynamy od zwiedzenia mitycznego, wkutego w skale monastyru Liadowa. Z góry był wspaniały widok na dniestrzańskie zakola (a byłby jeszcze lepszy, gdyby nie padało!). Granicę przekraczamy w Jampolu… promem, który pływa z jednej strony na drugą co dwie godziny. W tym filmie opowiem też co nieco ukraińskich drogach – czy rzeczywiście są takie dziurawe, jak się mówi?
Czytaj dalej#2 Skalny monastyr, dziurawe drogi i prom transgraniczny [vlog]
#1 Pierwsze kroki na Ukrainie [vlog]
Pierwsze dni na Ukrainie to ambitny plan dojechania do Naddniestrza na przekór dziurawym drogom i zaplanowanym po drodze atrakcjom. Pośpiech wymusza umówione spotkanie z Romanem w Tyraspolu oraz planowane huczne obchody Dnia Zwycięstwa, które koniecznie chcemy zobaczyć. Już od początku sporo się dzieje – zaliczamy urwany tłumik i zakopanie w glinie. Bez traktora się nie obeszło.