Pamir Highway to do tej pory moja wyprawa życia. Po kilku latach marzeń, nie bez obaw i trudności, udało się przejechać tą wysokogórską trasę rowerem. Dzisiaj zapraszam Was na fotograficzne podsumowanie całej wyprawy w jednym wpisie… Czyli “Pamir od kuchni”. Zdjęcia niepublikowane, miejsca i krótkie historie, których nie znaliście, wspaniali ludzie, których spotkaliśmy na swojej drodze.
Ludzie świata
Matka Polka Piernicząca
Czasami opisuję na blogu historie ludzi z dalekich krajów. Pokazuję jak sobie radzą, jak żyją w trudnych warunkach, czym się zajmują. “Cudze chwalicie – swego nie znacie!” – stanowczo zbyt długo zbierałem się do odnalezienia ciekawych, kreatywnych ludzi w naszym pięknym kraju! Dzisiaj przenosimy się do Pisza: trochę w centrum, a jednak na uboczu stoi niepozorny budynek, opatrzony szyldem “Piernikarnia Cafe”.
SAKWA PEŁNA KREDEK #8: Obchody dnia dziecka w pamirskiej szkole
Jesteśmy już drugi dzień w gościnie u Pani Bronisławy – Polki, mieszkającej od dawna w Pamirze. Dziś dzień dziecka – święto szczególnie ważne dla jej wnuków. Z zaciekawieniem udajemy się do lokalnej szkoły obejrzeć występy dzieciaków, a przy okazji skorzystać z niepowtarzalnej możliwości przyjrzenia się części życia Wachów od środka.
Czytaj dalejSAKWA PEŁNA KREDEK #8: Obchody dnia dziecka w pamirskiej szkole
SAKWA PEŁNA KREDEK #7: Pani Bronisława
A więc szukacie naszej miejscowej Poliaczki, pacany? – dociekliwie dopytuje sprzedawczyni w niewielkim sklepie we Vrang. Na jej twarzy maluje się szeroki uśmiech z wyczuwalną nutą dumy. – Malczik, zaprowadź ich do domu Sławy – po chwili zwraca się do stojącego na ganku chłopca, który posłusznie oddala się w boczną uliczkę, zerkając przez ramię na nas, prowadzących załadowane rowery. A ja tłumaczę zdziwionemu Jankowi, że “pacany”, znaczy po rusku zwyczajnie – “chłopaki”.
SAKWA PEŁNA KREDEK: #5 Zaproszenie do pamirskiego domu
Otwartość i gościnność tutejszych ludzi już w pierwszych dniach przerosła nasze wyobrażenia. Otrzymaliśmy błyskawiczną pomoc od Pamirczyków w chwili, gdy najbardziej tego potrzebowaliśmy. Zaproszono nas na nocleg do charakterystycznego, pamirskiego domu – mieliśmy okazję poznać wspaniałych ludzi i miejscową kulturę od środka. Słuchając tęsknych melodii, granych przez naszego gospodarza na gitarze, pomyślałem, że piękniej już być nie może.
Czytaj dalejSAKWA PEŁNA KREDEK: #5 Zaproszenie do pamirskiego domu
SAKWA PEŁNA KREDEK #1 Poznajcie Gulnarę
Od dawna wiadomo, ze nie będziemy w stanie doświadczyć pełnej esencji kraju, który odwiedzamy, bez spojrzenia okiem osoby w nim żyjącej. Tym bardziej, jeśli ta sama osoba potrafi popatrzeć na swoją ojczyznę z dystansu i nie waha się poruszać tematów spornych. Poznajcie Gulnarę – lokalną przewodniczkę po dzikich zakątkach Pamiru oraz pomysłodawczynię budowy przedszkola w Murgabie – to właśnie tam trafiły wiezione przeze mnie kredki.
Pogórze Kaczawskie, czyli tajemnicza kraina wygasłych wulkanów
Pogórze Kaczawskie to jeszcze nie Sudety, ale już nie podwrocławskie suburbia. Słynąca z poszukiwaczy złota Złotoryja otoczona jest pagórkami, które swym kształtem przypominają wulkany. Jedynie gęsta roślinność pokrywająca zbocza zdradza, że ostatnie erupcje miały tu miejsce tysiąclecia temu. Szczyty dawnych wulkanów okazały się idealną lokalizacją na wzniesienie twierdz obronnych – zawitamy do jednego z ciekawszych w okolicy zamku Grodziec. Wraz z Kasią przyjeżdżamy w te strony na specjalne zaproszenie – to co widzą oczy, będzie uzupełnione przez liczne, interesujące historie.
Czytaj dalejPogórze Kaczawskie, czyli tajemnicza kraina wygasłych wulkanów
Reportaż z Łucka: 35 lat za kółkiem trolejbusu
– Kiedyś trolejbusami jeździło tyle ludzi, że nie mogłem na przystankach drzwi zamknąć! – śmieje się pan Anatolij, kierowca trolejbusu w ukraińskim Łucku. Z nostalgią wspomina czasy prosperity tego środka transportu w swoim mieście. – Pamiętam jeszcze te sprzęty, jak przychodziły do nas z zakładów w Engelsie. Teraz niektóre ledwo zipią, szkoda na to patrzeć… – faktycznie, poruszamy się po szerokim prospekcie z zawrotną prędkością 20 km/h, a pustawy trolejbus mijają lewą stroną pędzące samochody i marszrutki wypełnione pasażerami. – Wiesz, w tej pracy robię już 35 lat, przyjmowałem się jak byłem mniej więcej w Twoim wieku. Ale, kurczę, lubię ta robotę!
Achalcyche, Borjomi i zaproszenie do gruzińskiego domu
Po przejechanych 100 kilometrach przez dwa interesujące miasta, dzień został zwieńczony zaproszeniem do domu przez gruzińską rodzinę. Mieliśmy okazję zbliżyć się do mieszkańców tego pięknego kraju i spróbować pysznych dań lokalnej kuchni. Bezinteresowna gościnność w niewyobrażalnej skali wprawiła nas w potężne zakłopotanie.
Czytaj dalejAchalcyche, Borjomi i zaproszenie do gruzińskiego domu